NA DRODZE POWOŁANIA

     Życie każdego człowieka jest jego dialogiem z Bogiem. Składa się z Bożych słów i ludzkich odpowiedzi.

     Od samego początku, od stworzenia świata, Bóg jest tym, który mówi. Swoim słowem stwarza wszystko: niebo, ziemię, morze, rośliny, zwierzęta. Na końcu Bóg stwarza człowieka - "koronę stworzenia", jedyną istotę, które jest zdolna odpowiedzieć na Jego słowo.

     I tak zaczyna się historia zbawienia. Historia, w której Bóg ciągle wypowiada swoje słowo i w której kolejne pokolenia ludzi na Boże słowo odpowiadają. Wielka historia spleciona z milionami małych historii - przenikających się historii pojedynczych ludzi.

     Bo życie każdego człowieka jest jego dialogiem z Bogiem. Składa się z Bożych słów i ludzkich odpowiedzi.

     Pierwszym słowem, które Bóg mówi do każdego jest: "Chcę, żebyś był moim obrazem, żebyś był do mnie podobny". Człowiek od samego początku może na to wezwanie odpowiedzieć "nie" - to właśnie nazywa się grzechem. Lecz Bogu bardzo zależy na odpowiedzi "tak". Bóg chce, żebyśmy byli do Niego podobni, byśmy byli Jego obrazem - chce, żebyśmy byli święci. Bóg powołuje każdego człowieka do świętości.

     To, że każdy ma być święty, że każdy jest do tego wezwany, nie oznacza, że wszyscy mają być tacy sami. Przeciwnie - codzienne doświadczenie i historia uczą, że każdy dialog człowieka z Bogiem przebiega inaczej. Każdy człowiek ma swoją własną, niepowtarzalną historię życia. Dla każdego człowieka Bóg przygotował inną drogę do świętości.

     Na tej drodze żaden człowiek nie jest sam. Bóg zawsze stawia przy nim innych ludzi. Tymi ludźmi są rodzice (choć czasem nieznani, ale zawsze są), nauczyciele, koledzy. U większości ludzi jest też ten najważniejszy, drugi człowiek - ten, z którym decyduje się przeżyć razem całe życie. Zgodnie z Bożym planem - Bóg od początku "stworzył ich mężczyzną i niewiastą". I ten drugi człowiek jest dla większości ludzi słowem Boga: "Jesteś wezwany do tego, żeby być razem z nim, żeby go kochać". Każde małżeństwo jest Bożym wezwaniem - dwoje ludzi zostaje powołanych do bycia razem.

     Lecz Bóg może przygotować dla człowieka inną drogę. Może powiedzieć: "Kochaj wszystkich ludzi, szczególnie tych, którym brak miłości". Tą drogą bycia dla wszystkich jako wzór kroczył Jezus z Nazaretu. Na tę drogę i dziś Bóg wzywa niektórych ludzi: kapłanów, zakonników, siostry zakonne. Mają być dla Bożej wspólnoty tak bardzo, że ich miłość nie może być przez całe życie przede wszystkim dla jednego tylko człowieka.

     Wreszcie jest każdy człowiek powołany do pracy. "Czyńcie sobie ziemię poddaną" - słowa, które Bóg wypowiada od samego początku. Praca jest zatem dla każdego drogą realizacji powołania do świętości. I tu też człowiek musi usłyszeć Boży głos - do jakiej pracy Bóg człowieka wzywa. Do jakiej pracy Bóg wzywa męża, żonę, chłopaka, dziewczynę, księdza, siostrę zakonną - każdy człowiek słyszy Boże wezwanie do pracy.

     W tym momencie pojawia się pierwsze pytanie: "Czy człowiek może źle usłyszeć Boże wołanie?" To jest bardzo trudne pytanie i przez chwilę zastanawiałem się, czy go nie wymazać i ominąć, ale myślę, że byłoby to nieuczciwe. Myślę też, że nie można dać na to pytanie od razu prostej, rozstrzygającej odpowiedzi "tak" lub "nie", bo obie mają bardzo dużo słabych punktów.

     Na pewno można powiedzieć, że Bóg mówi, przez znaki, do każdego człowieka. Szczególnie wyraźnie mówi wtedy, gdy powołuje kogoś do swojej wyłącznej służby. Bóg musi powiedzieć w specjalny sposób, bo daje specjalne powołanie (niekoniecznie jednak znak Boży musi być cudowny - i z reguły nie jest). Lecz także przy wskazywaniu osoby przyszłego małżonka Bóg mówi przez wyraźne znaki. Tak samo Bóg daje swoje znaki wskazując człowiekowi jego pracę. I nawet jeśli ktoś jakoś nieświadomie "źle" odczyta to swoje szczegółowe powołanie, Bóg będzie przy człowieku cały czas, bo Jemu zależy przede wszystkim na świętości człowieka. A to, czy drogą świętości będzie małżeństwo czy kapłaństwo, czy ktoś będzie nauczycielem czy sprzedawcą, to jest tutaj drugorzędna sprawa.

     Jednak takie wypadki "złego odczytania" powołania zdarzają się raczej rzadko - jeśli w ogóle są. Znacznie częściej jest tak, że człowiek, o którym się mówi "źle w życiu wybrał", słyszał wyraźnie Boży głos, ale czy to ze strachu, czy z wygody - nie posłuchał go (najczęściej oba te powody występują łącznie). I tak jest przy każdym powołaniu.

     Może być tak, że chłopak boi się wybrać kapłaństwo, dziewczyna nie chce iść do zakonu, może być też odwrotnie - kleryk w seminarium czy siostra w nowicjacie boją się zrezygnować, bo "co powiedzą ludzie". Tłumaczą sobie "jakoś to będzie", "można się przyzwyczaić". Bywa też tak, że dziewczyna widzi, iż chłopak traktuje ją jak przedmiot, ale boi się go zostawić, bo "lepszy wróbel w garści..." Albo chłopak po paru latach znajomości stwierdza, że będzie mu bardzo trudno wytrzymać z tą dziewczyną, ale idzie z nią przed ołtarz, bo obie rodziny przygotowały już wesele. Dodam jeszcze jeden, niestety częsty przypadek, gdy młodzi "muszą" się żenić, bo poczęli dziecko i "nie mają wyboru". Dalej jest często bardzo trudne małżeństwo, które jeśli trzyma się razem, to na cienkim włosku.

     Możliwości "życiowej pomyłki" jest więcej - tu wymieniłem te najbardziej standardowe, najczęściej spotykane. W ogóle nie poruszyłem kwestii związanych z wyborem pracy - wymagałyby one szerszego potraktowania.

     Zaznaczyć tu trzeba, że problemy z realizacją szczegółowego Bożego powołania nie muszą wynikać ze złego jego odczytania. Raczej jest tak, że większość ludzi dobrze słyszy Boży głos dotyczący "ułożenia" całego życia (nawet jeśli nie są świadomi, że to jest głos Boga) i zgodnie z tym głosem wybiera drogę, a problemy pojawiają się później. Bo powołanie do małżeństwa, kapłaństwa, zakonu, do określonego zawodu - żadne szczegółowe powołanie nie rozstrzyga się w momencie ludzkiego wyboru. Jako część powołania do świętości realizuje się przez całe życie. I tu można postawić drugie pytanie: "Dlaczego tak wielu ludzi nie realizuje dobrze swego powołania?"

     Jak już napisałem na początku, życie jest wypełnione dialogiem człowieka z Bogiem. O wiele łatwiej jest zrealizować powołanie temu, kto jest blisko Boga. Człowiek, który pyta Pana o sprawy swojego życia i jest gotów przyjąć Boże słowo, ma dużo większe szanse realizacji swego powołania niż ten, kto jest od Boga daleko. Pierwszą więc sprawą, która utrudnia realizację powołania, jest brak kontaktu z Bogiem.

     Druga sprawa wynika z tego, że powołanie człowieka jest realizowane zawsze z innymi ludźmi. Człowiek jest stworzony do tego, żeby być dla innych, żeby kochać. Niezależnie od tego, czy jest mężem, żoną, księdzem, siostrą zakonną, niezależnie od tego, jaką pracę wykonuje. gdy będzie kochał innych, to będzie żył zgodnie z Bożym powołaniem.

     A zatem ostatecznie warunkiem realizacji Bożego powołania jest miłość. Miłość do Boga i miłość do człowieka to najpewniejsza odpowiedź na Boże słowo. Przez miłość człowiek w każdej chwili swego życia mówi Bogu "tak" - staje się świętym - staje się obrazem Boga.